Tytuł: "Czerwień rubinu"
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 344
Rok wydania: 2011
“Czerwień rubinu” jest pierwszą częścią „Trylogii czasu”. Jej autorką jest Kerstin Gier która pisze także pod pseudonimami Jule Brand i Sophie Berard. Studiowała psychologię komunikacji i edukację biznesową. W 1995 roku zaczęła pisać powieści dla kobiet. Jej pierwsza książka „Mężczyźni i pozostałe katastrofy” odniosła sukces. Jednak to dzięki
„Trylogii Czasu” stała się, jedną z najlepiej sprzedających się pisarzy niemieckojęzycznych. W swoim dorobku ma kilkanaście tytułów.
Ex hoc momento pendet aeternitas.
(Na tej chwili wisi wieczność).
Gwendolyn jest zwykłą nastolatką w przeciwieństwie do jej kuzynki Charlotty, która od najmłodszych lat jest przygotowywana do misji. Według obliczeń to właśnie ona miała być posiadaczką genu, dzięki któremu można przenosić się w czasie. W oczekiwaniu na objawy zwiastujące cofnięcie się do przeszłości Charlotty, Gwendolyn przeżywa coś czego nie powinna. To nie ona miała być posiadaczką genu. To nie ona była do tego przygotowywana. Tyle, że właśnie Gwendolyn przeniosła się w czasie. Jakie będą skutki tej pomyłki i kto zawinił? Okazuje się, że dziewczyna ma do wykonania ważne zadanie. Oprócz niej jest jeszcze jedenaście takich osób, między innymi atrakcyjny Gideon. Razem muszą rozszyfrować Tajemnicę Dwanaściorga.
Jest to książka, która pozostawia ślad w pamięci czytelnika. „Czerwień rubinu” należy do powieści wyjątkowej i zasługującej na uwagę. Zdanie widniejące na okładce: „Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie” jest w zupełności prawdziwe. Akcja, która zapiera dech w piersiach nie pozwala na oderwanie się od książki. „Czerwień rubinu” to połączenie thilleru i powieści przygodowej. Czytając opis z okładki myślałam, że będzie to romansidło, ale tak właśnie nie było. Przez większość książki bohaterka była tak przejęta całą sytuacją, że nie miała czasu na chłopaków. Całość dzieła zachowana jest w atmosferze tajemniczości. Im bliżej jesteśmy końca, tym więcej pojawia się pytań. Dzięki dokładnym opisom uczuć, miejsc i wydarzeń przenosimy się bez problemu do świata bohaterki. Gwendolyn jest sympatyczną postacią. Czytanie o jej przeżyciach sprawia przyjemność. Szkoda, że książka skończyła się tak szybko i w momencie, gdzie z chęcią przeczytałabym kolejne rozdziały. Nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejną część.
Polecam tę książkę każdemu bez względu na upodobania, ponieważ myślę, że każdego czytelnika coś w niej zainteresuje. Nie jest to banalna historia, tylko dobrze przemyślana powieść. Na uwagę zasługuje także okładka, która jest przepiękna. Nie mogłam się na nią napatrzeć, aż tak mi się spodobała. Teraz musze czekać na „Błękit szafiru”, który ukaże się w październiku.
Książkę otrzymałam od portalu nakanapie.pl, za co bardzo dziękuję.
Bardzo zachęcająca recenzja, choć nie wiem czy sięgnę kiedyś po tę książkę. Wydaje się być ciekawa, choć trochę nie w moim guście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Brzmi całkiem ciekawie :) Możliwe, że przeczytam.
OdpowiedzUsuńKsiążka ta szalenie mi się podobała i zaczęłam sobie nawet cześć drugą po niemiecku podczytywać ;) Kocham bohaterów, ten świat, akcje i styl pisania autorki. Książkę czytałam zaraz po premierze i cieszę się, że nie zwlekałam ani chwili.
OdpowiedzUsuńKsiążka niesamowicie mnie porwała, jest cudowna!
OdpowiedzUsuńPopatrz, też myślałam, że to jakieś kolejne romansidło, a tu proszę ... Może kiedyś się zdecyduję na jej lekturę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie wiem, czy mam na nią ochotę...
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłoby być ciekawie ;) PS. Okładka jest nieziemska ^^
OdpowiedzUsuńCzerwień Rubinu czeka na swoją kolej :D
OdpowiedzUsuńKobra, spróbuj koniecznie :) Świetna książka :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że i Tobie spodobała się Trylogia Czasu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam już teraz na przedpremierową recenzje "Błękitu Szafiru"
http://kessieandbooks.blogspot.com/2011/08/w-bekicie-szafiru.html
oraz innej książki Kerstin Gier "Z deszczu pod rynnę" http://kessieandbooks.blogspot.com/2011/07/perfekcyjny-koniec.html
Pozdrawiam serdecznie !
Popatrz, też myślałam, że to jakieś kolejne romansidło, a tu proszę ... Może kiedyś się zdecyduję na jej lekturę :)
OdpowiedzUsuń