Tytuł: "Cień gejszy"
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 252
Rok wydania: 2011
Nigdy nie przepadałam za polskimi autorami. Zdarzali się jedynie czasami pisarze, którzy zachwycali mnie swoimi książkami. Ostatnio do tej listy dołączyła Anna Klejzerowicz. Jest autorką dwóch zbiorów opowiadań z cyklu „Złodziej dusz. Opowieści niesamowite” oraz powieści kryminalnych: „Sąd ostateczny”, „Ostatnią kartą jest Śmierć”, oraz licznych tekstów prasowych, beletrystycznych i publicystycznych. Współpracowała z teatrem Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie jak fotograf i redaktor publikacji teatralnych. W tym roku została wydana jej kolejna książka „Cień gejszy”, która mnie urzekła.
Powieść rozpoczyna się w roku 1905 w Japonii. Mężczyzna zamordował małżeństwo i służącą. To dlaczego zginęli i co ukryte jest w ich domu na razie pozostaje tajemnicą. Potem przenosimy się do współczesności. W Gdańsku zabito mężczyznę. Te dwie sprawy, jak się potem okazuje, mają ze sobą wiele wspólnego. Głównym bohaterem jest Emil Żądło. Pod znanego dziennikarza ktoś podszywa się na forach internetowych. Zostawione wypowiedzi dotyczą japońskich drzeworytów. Zainteresowany sprawą Emil rozpoczyna rozwiązywać zagadkę, jednak jego małe śledztwo przeradza się w poważną sprawę. Co łączy japońskie drzeworyty z ginącymi ludźmi?
„Ludzi tylko z pozoru się różnią, a tak naprawdę to tylko forma, bo w głębi duszy wszyscy jesteśmy do siebie podobni.”
Książkę przeczytałam w parę godzin. Tajemnicze zaginięcia sprawiły, że chciałam jak najszybciej dowiedzieć się kto za tym stoi. Wartka akcja i intrygujące sprawy sprawiają, że trudno oderwać się od książki. „Cień gejszy” nie jest przewidywalny. Starałam się sama znaleźć zabójcę, ale okazało się to niemożliwe. Autorka napisała tę książkę w taki sposób, że do ostatnich stron trudno domyślić się kto tak naprawdę za wszystkim stoi. Dodatkowym atutem książki jest to, że można wiele się dowiedzieć o Japonii. Żona Emila przekazuje nam informacje o drzeworytach, gejszach i tamtejszych tradycjach. Pierwszy raz czytałam o tym kraju i bardzo mi się podobało. Japonia ma w sobie pewien urok i „Cień gejszy” emanuje tą magiczną aurą.
Okładka ma swój specyficzny klimat i sprawia, że trudno oderwać od niej wzrok. Plecy gejszy wyróżniają się na tle Trójmiasta. Jak tu nie sięgnąć po tę książkę? Sama okładka ma w sobie tajemnicę.
„Cień gejszy” jest warty przeczytania. Polecam ją każdemu, nie tylko fanom kryminałów. Autorka wykonała solidną pracę i widać to podczas czytania. Spędziłam z tą książką miłe chwile i z chęcią zapoznałabym się z innymi dziełami Anny Klejzerowicz.
Ocena: 5/5
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Replika, za co bardzo dziękuję.
Przeczytałam tylko jedną książkę Anny Klejzerowicz - "Ostatnią kartą jest śmierć" - i chociaż była to powieść bardzo minimalistyczna to niezwykle mi się podobała.
OdpowiedzUsuńZ pewnością sięgnę po inne jej książki. Bardzo zaintrygowałaś mnie tym "Cieniem gejszy" - nie spodziewałam się polskiego nazwiska obok takiego "egzotycznego" tytułu :)
Świetna recenzja! Bardzo zachęcająca! Z chęcią przeczytam, jak tylko wpadnie mi w ręce! Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńNie mam ochoty na tą książkę ale jeśli tylko ją gdzieś napotkam to przeczytam
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to innego typu książka, a ni kryminał. Lubię Japonię, kryminały też więc przeczytam
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, a i książka zapowiada się obiecująco. O autorce jeszcze nie słyszałam, ale chętnie to zmienię.
OdpowiedzUsuńChoć słyszałam o "Cieniu gejszy" nie myślałam, że napisała go Polka ;P Recenzja strasznie zachęcająca, aż nie idzie się oprzeć ;D
OdpowiedzUsuń